Wywiad z karafką: Od Kanady, przez Kalifornię, Teksas i Słowację, winiarz Mark Shannon zamieszkał w Apulii w południowych Włoszech. BRIAN ST PIERRE spotyka człowieka stojącego za znanymi na całym świecie, nagradzanymi włoskimi markami A Mano i Promessa
Apulia to pięta włoskiego buta. Jednak jest to region, który tradycyjnie jest podeptany. Dla zamożnych mieszkańców północnych Włoch Apulia jest wzruszeniem ramion, drobną przerwą. Jednak, ku irytacji mieszkańców Południa, reszta Włoch zjada ich obfite warzywa i owoce, skubie ich gładką mozzarellę, obficie nalewa doskonałą oliwę z oliwek, wyciera chleb chlebem i myje wszystko tradycyjnymi winami '' korygowane ”przez wtapianie się w płynne słońce południa, cały czas spoglądając w drugą stronę i szemrząc o innych rzeczach. Mimo to anonimowe zaścianko jednego człowieka jest spokojną przystanią dla innego, podobnie jak dla winiarza Marka Shannona. Dla niego Apulia to miejsce, w którym możliwości rozkwitają tak obficie, jak winogrona, które sprowadziły go tutaj z Kalifornii, do stylu życia, który ułatwił zapuszczenie własnych korzeni w usianej skałami ziemi koloru staro-krwistego.
Mówi, że dwie historie to ilustrują. „Jeździłem po okolicy i pewnego dnia się zgubiłem, więc zatrzymałem się, żeby zapytać o drogę, moim chwiejnym, samoukiem włoskiego. Facet, o którego prosiłem, wskoczył do samochodu i kazał mi jechać - wystraszył mnie światłem dziennym, aż zdałem sobie sprawę, że pokazuje mi, jak dojechać tam, gdzie muszę. Tak właśnie są tutaj ludzie. „Później, po zawarciu umowy z różnymi plantatorami winogron, dzwonili i mówili:„ Muszę się z tobą zobaczyć ”, ale nie mówili o czym. Rzuciłem więc wszystko i ścigałem się tam, wypiliśmy filiżankę kawy lub dwie i porozmawialiśmy o pogodzie i to wszystko. Kiedy powiedzieli „Muszę się z tobą zobaczyć”, mieli na myśli: „Muszę się z tobą zobaczyć”. To biznes dotykowy, oparty na szacunku, uprzejmości i zaufaniu. Hojna ziemia i hojni ludzie ”.
Wytwarzane przez niego wielokrotnie nagradzane wina pod markami A Mano („ręcznie”) i Promessa („obietnica”) pochodzą z rodzimych odmian winorośli - Negroamaro i Primitivo. Mój sprawdzian pisowni próbuje uczynić ten ostatni „prymitywnym” i, żeby być uczciwym, przez długi czas był to jego wizerunek. W rzeczywistości nazwa pochodzi od słowa primaticcio, czyli wczesne, Shannon wyjaśnia: „Mówi się, że to tutaj pierwsze dziecko, które się budzi, ponieważ dojrzewa wcześnie i szybko”. (Czas zbiorów może wynosić 7–10 dni .) To także winogrono, które stało się Zinfandel w Kalifornii.
Dom z domu
Stoimy pośrodku małej winnicy, otoczeni sięgającymi do pasa kępami starych winorośli, uprawianych metodą znaną jako alberello, czyli „wytrenowanie głowy”, jak mówią w Kalifornii. „Przypominać ci o czymś?”, Chichocze Shannon. „Pomyślałem, że kiedy po raz pierwszy zobaczyłem te winorośle, to może być Lodi, to może być Dolina Dry Creek w Sonomie w dawnych czasach. Przeszedłem długą drogę, ale pełne koło! ”
Urodzony w Kanadzie i wychowany w Los Angeles, Shannon zamierzał zostać lekarzem przez cały okres dojrzewania. Kiedy został przyjęty do szkoły medycznej, nagle zdał sobie sprawę, że to nie dla niego. Wszystkie te kursy naukowe nie poszły na marne, chociaż został domowym winiarzem i cieszył się tym na tyle, że udał się na UCD (University of California, Davis). Pracował jako rybak na rzece Sacramento, aby opłacić studia na uniwersytecie, kiedy zaproponowano mu pracę w Bogle Winery, pionierze uprawy winorośli w delcie rzeki.
https://www.decanter.com/wine-news/los-angeles-times-shaw-dies-96793/
Po dziesięciu latach pracy w Bogle Shannon został konsultantem i nadzorował uruchomienie winiarni aktora telewizyjnego Fessa Parkera w Santa Barbara. Potem pojawiła się winiarnia w Teksasie i jedna na Słowacji na polecenie Departamentu Stanu USA, pomagając w prywatyzacji krajowego przemysłu winiarskiego po upadku komunizmu (`` plantatorzy winogron i winnice rozmawiali tylko z biurokratami w ministerstwach, nigdy z każdym inny').
W końcu projekt winnicy na Sycylii wydawał się łatwy. Kiedy dołączył do małego tam zespołu, poznał swoją partnerkę, Elvezię Sbalchiero, konsultantkę ds. Opakowań i marketingu. Pochodząca z Friuli nie wiedziała dużo więcej o południowych Włoszech niż on, ale ponieważ ich pracodawca opracowywał (i nadmiernie rozszerzał) projekty w kilku miejscach, uczyli się razem. Apulia dostała się „pod ich skórę”, jak radośnie przyznają, a kiedy umowa upadła, postanowili nie dopuścić do wymknięcia się dobrego biznesplanu i relacji. Mając karty kredytowe i wielkie nadzieje, w 1997 roku wypuścili A Mano.
„Mój sprzęt laboratoryjny został upuszczony na lotnisko po przylocie i część z nich się zepsuła” - wspomina Shannon. „To było tuż przed zbiorami, nie było czasu na jego wymianę, więc musiałem zrobić wino w staroświecki sposób, bez wielu analiz technicznych, głównie na podstawie oceny sensorycznej. To było wyzwalające. W zasadzie nie jestem interwencjonistą, a Primitivo i Negroamaro ogłaszają, kim chcą się stać, więc pozwoliłem im mówić. Przecież terroir to smak owoców z określonego miejsca, a tu jest specyfika. Dlatego po prostu staram się nie wchodzić w drogę, nie iść na kompromis ”.
W tamtych czasach było tylko kilka winnic i sprzedawano bardzo mało wina butelkowanego. Teraz tempo zmian jest szybkie, mówi, wraz z szerokim wzrostem jakości i zanikaniem poprzedniej krzepkiej rustykalności przemysłu winiarskiego. Uprzedzenia regionalne były tak skrajne sześć lub siedem lat temu, że on i Sbalchiero nie planowali sprzedawać win we Włoszech, koncentrując się zamiast tego na Stanach Zjednoczonych, Wielkiej Brytanii i Europie Północnej. „Chodziliśmy do Vinitaly i mówiliśmy ludziom, że jeśli przyjdą do naszego stoiska i spróbują wina, damy im butelkę naszej oliwy z oliwek” - mówi.
Shannon i Sbalchiero mieszkają i pracują w znacznie odrestaurowanej masserii - kilkusetletnim domu wiejskim, który był opuszczony przez 10 lat i był tak zaniedbany, że agent nieruchomości odmówił im towarzyszenia. Niedaleko znajduje się mała winiarnia, również znacznie zmodernizowana z wcześniejszego wcielenia. Wszystkie winogrona są kupowane od wielu plantatorów z małymi, nisko wydajnymi, starymi winnicami. W przeszłości plantatorzy nie mieli innego wyboru, jak przynieść winogrona do lokalnej zagródki i czekać do wiosny lub nawet później, aby otrzymać zapłatę. Shannon i Sbalchiero zapłacili szybciej i lepiej. W zamian otrzymujemy wysokiej jakości produkty.
„Plac to bardzo małe miejsce” - mówi Shannon. „Rozeszły się wieści. Okazaliśmy szacunek, ustalając kryteria i standardy i nigdy nie mówiąc im, co mają robić. Zajmujemy się tylko odmianami Puglian, tylko Primitivo i Negroamaro. Nie będziemy patrzeć na Merlot ani inne międzynarodowe odmiany. W tej chwili mogę sprawdzić każde winogrono, które trafia do winnicy. Będziemy dalej rosnąć, aż nie będę mógł, a potem przestaniemy. ”Oprócz dwóch odmian win, Shannon robi również mieszankę - Rosso Salento - i po bardzo dobrych latach odkłada kilka beczek na Prima Mano, jego wersję rezerwowe wino. Następnym rozszerzeniem, po dalszych majstrach i poprawkach, będzie różowy. „Będzie cudownie” - mówi z uśmiechem mężczyzny, który wyciągnął rękę pełną asów. „To będzie prawowity Puglian. To nie będzie przepraszające wino ”.
https://www.decanter.com/wine/grape-varieties/negroamaro-red-52410/
Jedziemy na obiad do miasta, w Gioia del Colle, które nie jest ani radosne, ani pagórkowate, ale ma wesołą restaurację i enotecę - Il Santo Bevitore - gdzie Shannon i Sbalchiero witani są jak dawno utraceni krewni. Antipasti składa się z 10 dań wegetariańskich. To zdumiewająca, bogata w smak tablica, migawka obfitości Apulii. Może to być cucina povera (pożywienie dla biednych), ale oni wykorzystali go jak najlepiej. Lekko kwiatowe nuty głowy Negroamaro z 2001 roku, z jego charakterystycznymi owocami i elastycznością, tańczą policzek przy policzku z większością talerzy. Następnie przechodzimy na bardziej jędrną, wibrującą 2001 A Mano, aby równie doskonale połączyć smażone czarne oliwki i grillowaną na węglu jagnięcym jagnięcinę.
Kolacja nie jest złą analogią do tego, co tutaj zrobili, łącząc swoje życie i wina. „Pewnego dnia osiągniemy zysk!” - dodaje Shannon. Sbalchiero nieco poważniej pyta: „Czy myślisz, że jesteśmy szaleni, że tu przyjechaliśmy, żeby to zrobić?” Jedyną szaloną rzeczą jest pytanie.
Brian St Pierre jest autorem książki Vino Bravo: The Italian Wine-Lover’s Cookbook, dostępne pod koniec 2004 roku w Chronicle Books, San Francisco.











