MARGARET RAND znajduje okno w masochistycznym harmonogramie Bena Glaetzera, aby wysłuchać jego planów przemodelowania podziwianej australijskiej rodziny dynastii
Słowo, które przychodzi mi na myśl, rozmawiając z Benem Glaetzerem, to „bieżnia”. Wydaje się, że to życie wiewiórki na kole, uwięzionej koniecznością robienia wszystkiego samemu. Jest odpowiedzialny za produkcję wina i robi mieszanki, które chce, aby wina wyrażały ich terroir, ale umieszcza na etykietach `` Ben Glaetzer '', jakby nie mógł ufać, że mówią same za siebie i spędza sześć miesięcy w roku podróżuje, żeby sprzedać rzeczy.
Nie potrafię sobie wyobrazić, jak znajduje czas, żeby policzyć swoje uśmieszki, nie mówiąc już o życiu, ale mówi, że sprawia mu to przyjemność, aw czerwcu zeszłego roku znalazł czas, aby poślubić Lucy, którą poznał na Międzynarodowych Targach Wina w Londynie wydarzenie, które normalnie nie jest uważane za sprzyjające romansowi (a może jest, a ja po prostu tęskniłem przez te wszystkie lata).
Przykład jego ojca może to częściowo wyjaśnić. On i jego ojciec Colin nie są do siebie podobni - Colin ma grzywkę i brodę, podczas gdy głowa Bena jest gładka i lśniąca jak kula bilardowa - a Colin jest ziomkiem, który nie lubi degustacji ani wyprzedaży. „Zakładał, że ludzie po prostu pukają do drzwi”, żeby kupić jego wina - mówi Ben. Ale Colin też jest winiarzem - to on założył Glaetzer Wines - i tutaj sprawa się komplikuje.
Trzymajcie się ze mną, gdy dopełniam formalności. Wszystko skupia się na Barossa Vintners. Grupa została założona jako przetwórnia przez grono 10 udziałowców - wszystkich winiarzy, z wyjątkiem jednego księgowego i jednego inżyniera - po to, by wykorzystać je jako miejsce do produkcji małych partii wina, których nie mogli wyprodukować we własnych winiarniach: mogliby chcieć dłużej kontaktować się ze skórą, niż byliby w stanie zrobić w domu, tego typu rzeczy.
Barossa Vintners jest domem zarówno dla win Glaetzer, które Colin założył w 1995 roku, kiedy pracował w Barossa Vintners, jak i Heartland, założonego w latach 1999-2000 w celu produkcji tańszych win z Langhorne Creek i Limestone Coast, z których oba były pod radarem w tym czasie ”, według Bena, który jest winiarzem obu.
Jest też Mitolo Wines, która koncentruje się na McLaren Vale, założona w 2000 roku przez Bena i ogrodnika Franka Mitolo. Glaetzer Wines ma tylko dwóch: udziałowców: Colina i Bena, a więc technicznie rzecz biorąc, jest to jedyna firma rodzinna i dobry przykład tego, co się dzieje, gdy rodziny nie wychowują odpowiednich talentów. Z pewnością liczne talenty: ale nie takie, które w najbliższym czasie pozwolą Benowi zejść z bieżni.
Colin Glaetzer spędził karierę w Tyrrell’s i Seppelts, zanim założył Glaetzer Wines. Ma również brata bliźniaka, Johna, który miał równoległą karierę winiarską, ale wielu powiedziałoby:
nigdy nie zdobył uznania, na jakie zasługiwał za udział w sukcesie win Wolf Blass. Nie martwić się. W dzisiejszych czasach John współpracuje z plantatorami w Heartland, a po tym, jak Foster's (który jest teraz właścicielem Wolf Blass) porzucił niektórych swoich dostawców winogron, John szybko podpisał kontrakt z najlepszymi dla Heartland.
Ben ma dwoje rodzeństwa, oboje w winie. Starszy brat Sam jest jednym z szefów operacji w firmie Foster's. „Mam nadzieję, że z czasem będzie chciał wrócić, kiedy sprosta globalnym wyzwaniom, które sobie postawił” - mówi Ben. Młodszy brat Nick produkuje wino na Tasmanii. Zapytaj Bena, który z rodziny jest najlepszym winiarzem, a otrzymasz przewidywalną odpowiedź: „Wszyscy jesteśmy bardzo różni pod względem stylistycznym.
W opinii mamy jest najlepsza ”. (Jego matka właściwie studiowała chemię morską, dopóki nie zdała sobie sprawy, że zachorowała na straszną chorobę morską. Teraz uczy dorosłych fizyki, chemii i matematyki). Czy Ben jest lepszym winiarzem niż jego ojciec? 'Tak. Jest dość rustykalny, dużo amerykańskiego dębu. To styl, który mi się nie podoba, chociaż to klasyczny Barossa. Lubię bardziej wytrawne, teksturowane wina.
szczep sezon 1 podsumować
Chociaż zrobił kilka świetnych win. ”Czy Ben jest lepszym winiarzem niż jego bracia? „Nigdy nie jadłem wina, które zrobił Sam. Zajmuje się mieszankami, a nie winiarstwem. Nick naprawdę dobrze radzi sobie z Rieslingiem i Pinotsem - ma oko do tego stylu. To jego pierwszy rocznik w tym roku, więc skosztuję go na Boże Narodzenie i zobaczę, czy jest tak dobry, jak twierdzi. ”Żaden z nich nie zaczynał, chcąc zostać winiarzem.
Sam i Nick na początku zajmowali się różnymi formami inżynierii. Ben chciał zostać chirurgiem dziecięcym - „Chciałem mieć wpływ, ale nie chciałem przez cały czas leczyć chorych”. Ale zapachy i dźwięki winiarni w winnicy przyciągały go z powrotem. „Pracowałem nad rocznikami przez 10 lub 12 lat. Przyszedłem z całkiem zwyczajnego wykładu medycznego
i wszedłem do winiarni i pomyślałem, że nie ma nic lepszego niż to ”.
Przerzucił się na studia w Roseworthy, uczelni rolniczej na Uniwersytecie Adelaide, trochę pracował w Tyrrells, trochę podróżował i objął Barossa Vintners w 2000 i Glaetzer w 2002. Bruce Tyrrell mówi, że „zawsze miał mieć własny biznes i etykieta. W winiarni przywiązywał wielką wagę do szczegółów i wyśmienite podniebienie.
Hektyczne harmonogramy
To podniebienie i kontakt z winami z całego świata odwróciły go od tradycyjnego stylu Barossa jego ojca, stylu, który określa jako „ostateczny styl australijski, wywodzący się z cech drugorzędnych: prażonego dębu i wanilii.
To styl, który Wolf Blass miał na początku, te pełnokrwiste, w pełni malolaktyczne Chardonnay z późnych lat 80-tych i wczesnych 90-tych ”. Ale oczywiście ten niezwykle bogaty, dębowy styl wcale nie jest taki tradycyjny. „Barossa została tak naprawdę wyeksportowana dopiero w ciągu ostatnich 30 lat, to bardzo niewiele czasu na globalnym rynku.
Mamy jedne z najstarszych winorośli na świecie, ale trafiły one do ufortyfikowanych lub na rynek krajowy. ”Wiele win dostosowało swój styl do zmieniających się czasów i gustów. Byłoby niezwykłe, gdyby tego nie zrobili. „Barossa zmierza w kierunku bardziej czystych owoców, zwłaszcza mniejszych producentów.
Ludzie są mocno zainteresowani regionalnością. Jesteśmy w Ebenezer, małym regionie na północy. Cechą charakterystyczną Ebenezera jest hojność podniebienia, pikantne taniny, kręgosłup fenolowy, dobry kolor - mamy niskie plony i grubą skórkę - oraz równowagę między konsystencją a bogactwem.
Charakteryzuje się jednolitym charakterem i zaokrągloną strukturą bez ostrych krawędzi ”. W winnicy oznacza to dla Bena grubsze, gęstsze zadaszenia chroniące winogrona przed poparzeniem słonecznym i oleistym efektem, jaki może wywołać ekspozycja na słońce. Oznacza to również precyzyjne czasy zbioru: „Mam idealne okno zbiorów trwające od dwóch do trzech dni”.
A w winnicy oznacza dąb „jako składnik strukturalny, a nie jako składnik aromatyzujący”. Ale co roku bawi się różnymi technikami. „Musisz nieustannie ewoluować. Nie robię tego samego stylu rok w rok. To nic, czego nie próbowano wcześniej -
przedłużona maceracja, zimne fermentacje.
Rok po roku nigdy nie jest taki sam. Nie planuję tego pod wpływem chwili. ”Co on myśli, że mógłby zrobić w roku 2009? „Jeśli będzie jak w 2008 r., Prawdopodobnie zatrudnię 100 osób z parasolami, aby chronić przed słońcem!”
Harmonogram Glaetzera wydaje się absurdalny. Jak może robić wina i sprzedawać je? Robi to blokując od połowy stycznia do połowy maja rocznik i cały sierpień na blendowanie. On już opracował mieszanki i wszystko jest zorganizowane
i gotowe. „Nic się nie dzieje, kiedy mnie tam nie ma”.
Jego wiolonczelista - bez formalnego szkolenia, ale z 30-letnim doświadczeniem - pełni rolę drugiego podniebienia. Mówi, że gdyby miał wybierać, wybrałby produkcję wina zamiast sprzedaży, „ale nie widać, żebym zrzucał rynek”. A potem pojawia się strach, że jeśli zwolnisz, będziesz postrzegany jako stary kapelusz, podczas gdy ktoś nowszy i mniej opóźniony w podróży przykuwa uwagę.
Ale to musi być stres.
„Tuż przed moim wyjazdem tym razem padało trochę deszczu i pomyślałem, że fajnie byłoby posadzić ogródek warzywny - ale potem pomyślałem, że jutro wyjeżdżam…” Organizuje wycieczki w czasie swojego pięcioletniego- starego syna Wilbura, z którym widuje się co drugi weekend, a potem jest rodzina, przyjaciele i gotowanie - zwłaszcza tajskie jedzenie. „Nie jestem osobą, która rzuca stekiem na barbie”. Tajskie jedzenie nie pasuje do jego win, prawda? „Tak naprawdę nie piję własnego wina w domu. Piję 90% włoskiego, 5% szampana i wino musujące, a reszta to mieszanka ”. Przynajmniej czasami robi sobie przerwę od bieżni.
Napisane przez Margaret Rand











