Gdyby Baldwinowie byli znani z czegoś innego niż ten sam zadymiony głos, byłby to skandal. Z jakiegoś nieznanego powodu duża dalsza rodzina zawsze jest zamieszana w coś tandetnego. Jeśli to nie brat ma kłopoty z narkotykami, to jest to siostra, która dopiero niedawno została zgwałcona przez organizację charytatywną zajmującą się rakiem piersi swojej matki. Siostra, Elżbieta Baldwin-Keuchler , zarabiała ćwierć miliona rocznie jako część swojej pensji dyrektora wykonawczego. Według RadarOnline Ta suma stanowi ponad połowę dochodów organizacji charytatywnej po innych pensjach, wydatkach i darowiznach.
To nie jest nawet najgorsza część. Wygląda na to, że rodzina wiedziała o lepkim palcu młodszej siostry i zatuszowali to, nazywając to stypendium. Nie życzymy sobie wszyscy, żebyśmy mogli otrzymać takie stypendium. Dokumenty podatkowe uzyskane przez RadarOnline.com pokazują, że w latach 2009-2011 fundusz zgarnął 416 916 dolarów przychodu po wydatkach i wypłacił około 58% tej kwoty, czyli 243 473 dolarów na pensję Elizabeth.
Zasadniczo więc organizacja charytatywna zbiera od dorosłych i dzieci w wieku szkolnym, aby opłacić wszystkie ich pensje. Byłbym zdziwiony, gdyby ludziom w potrzebie wypłacono cokolwiek więcej niż absolutne minimum. Znowu powinniśmy byli to przewidzieć. Alecowi zawsze wybacza (nie przez CDL) bycie homofobem, rasistą lub po prostu zwykłym SOB. Cokolwiek robi, ludzie zawsze szybko zapominają, ale może to problem z całą masą Baldwinów.











